Jarząbek  Hazel Grouse Bonasa bonasia

Grzegorz Leśniewski

Jarząbek Hazel Grouse Bonasa bonasia



Skromny i tajemniczy. Niewiele o nim wiemy. Nie wiemy nawet, ile Jarząbków jeszcze żyje w naszych lasach. Wiemy jedynie, że ich ostatnie enklawy są coraz bardziej od siebie oddalone. Mimo to Jarząbek jest wciąż na liście gatunków łownych! Do jego kuzynów, Głuszca i Cietrzewia, też strzelano aż do roku 1995, gdy bezpośrednio z tej listy trafiły do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt (gatunków zagrożonych). Najwyraźniej niewiele się nauczyliśmy.
 
Pręgowany, łuskowany i nakrapiany rysunek na piórach zapewnia Jarząbkom doskonały kamuflaż – i niezwykłą urodę. Kombinacja bieli, czerni, różnych odcieni brązu i szarości wygląda jak gra światłocieni wśród gałęzi. W razie zagrożenia ptaki więc zastygają wśród gęstych zarośli i udają, że ich tam nie ma. Wówczas nawet charakterystyczne czerwone „różyczki” nad oczami oraz równie ruchliwa czarna „broda” nie są w stanie zdradzić ich obecności. Dużo łatwiej usłyszeć pogwizdywania i charakterystyczny furkot skrzydeł. W ten sposób leśne koguty komunikują sąsiadom swoją obecność i zajęty rewir.
 
A rewir musi być tak samo ładny i malowniczy jak same Jarząbki. Las powinien być liściasty lub jeszcze lepiej z małą domieszką świerka lub jodły. Nie może w nim zabraknąć młodych drzew i krzewów. Wśród nich absolutnie ulubiona leszczyna! (Anglicy nawet nazwali Jarząbka Leszczynowym Kurem). Dno lasu musi porastać bujne i różnorodne runo – Jarząbki lubią dobrze zjeść i jeszcze lepiej się ukryć. (Oczywiście!) Wiosną zrywają młode pączki i soczyste pędy. Latem skubią poziomki i jagody. Jesienią poszukują orzechów, nasion i grzybów. Owadzim białkiem też nie pogardzą. I jest jeszcze najtrudniejsza pora roku - zima. Gdy ta się sroży, zawsze można zakopać się w głębokim śniegu i tam przetrwać najbardziej dokuczliwy mróz. Ale znalezienie czegoś do jedzenia w tych warunkach, to już całkiem inna sprawa!
 
Przez rewir powinien też przepływać jakiś strumień – ostatecznie może to być leśny staw lub oczko wodne. To do gaszenia pragnienia. Bo do kąpieli Jarząbki używają białego piasku – to kolejny warunek. No i podręczna „żwirownia” też się przyda. Stamtąd ptaki będą czerpały gastrolity, czyli maleńkie kamyki, które po połknięciu pracują w żołądkach niczym miniaturowe żarna.
 
Wszystko to musi znajdować się w obrębie rewiru! A to dlatego, że Jarząbki to notoryczni domatorzy. Leśny rewir jest ich całym światem. I czegokolwiek potrzebują, musi wystarczyć dla całej rodziny, bo Jarząbki są też bardzo rodzinne.
 
Problem w tym, że takich jarząbkowych lasów „z mchu i paproci” już praktycznie nie ma. Sami już nawet nie wiemy, jak one mogłyby wyglądać. Przecież zamiast wielopokoleniowych i bogatych grądów najczęściej oglądamy dzisiaj jednowiekowe i ubogie plantacje sosnowe. Zaorana ziemia w lesie przypomina nam o tym, że w gruncie rzeczy traktujemy go jak pole z kukurydzą.
 
Wyeliminowaliśmy już z większości leśnych krajobrazów naturalne piękno i niezwykłą, inspirującą różnorodność. Jarząbkom zabraliśmy miejsce do życia. Ale to wciąż od nas zależy, czy w przyszłości kolejne ich rodziny założą w naszych lasach swoje rewiry.
 
Bądźmy na pTAK! Przecież nie jesteśmy sami w lesie.