Szlachar Red-breasted Merganser Mergus serrator

Mateusz Matysiak

Szlachar Red-breasted Merganser Mergus serrator



Zwany też Traczem Długodziobym. Równie dobrze moglibyśmy go nazywać kaczką-piłą. To przez charakterystyczny dla wszystkich traczy dziób: wąski, wydłużony, z ostrymi haczykami na brzegach. Taki dziób jest doskonałym narzędziem do połowu śliskich ryb, za którymi ptaki uganiają się pod wodą z niezwykłą zwinnością. Zanim zanurkują i namierzą cel, rozpoznają sytuację pływając z zanurzoną głową. Szlachary lubią też polować z zaskoczenia – wpływają nagle w różne podwodne kryjówki i zapadliska, gdzie gromadzą się ryby.
 
Szlachar jest już w Polsce gatunkiem bardzo rzadkim i pojawia się tylko w rejonie pojezierzy. Lęgi zakłada u nas kilka - najwyżej kilkanaście par. Samice same zajmują się wysiadywaniem jaj i wychowaniem potomstwa. Gniazda ukrywają najchętniej na wysepce, w gęstwinie nadbrzeżnej roślinności, pod wykrotem, w norze lub w dziupli. Żeby żyć, potrzebują spokojnych, czystych i zasobnych w ryby wód - w Polsce warunki już prawie nie do spełnienia.
 
Szlachary łatwiej zobaczyć zimą na przybrzeżnych wodach Bałtyku, gdzie zatrzymują się ptaki ze Skandynawii i Rosji. Woda jest prawdziwym żywiołem Szlacharów. Nic dziwnego, że nie straszne im rozszalałe morskie fale. Niczym niespeszone unoszą się na wodzie jak spławiki. Tylko największe sztormy zmuszają je do szukania schronienia w zatoczkach, portach i przystaniach. To też najlepszy czas, aby przyjrzeć się Szlacharom. Wystarczy wtedy odwiedzić porty we Władysławowie, Pucku czy Helu.
 
Szlachara poznamy po białych perłach rozrzuconych na czarnych ramionach (pamiętajmy że mówimy o ptasiej anatomii) oraz targanej wiatrem, czarnej grzywie, która w słońcu będzie połyskiwać piękną, butelkową zielenią. Do tego wspaniałe, karminowoczerwone oczy i dziób pod kolor tych oczu. To kaczor. Kaczka jest bardziej powściągliwa: szarobrązowa, z rudą grzywką oraz równie karminowoczerwonym spojrzeniem.
 
Zimą wiele – bardzo wiele! – Szlacharów ginie w coraz gęściej rozstawianych sieciach rybackich. Razem z Lodówkami, Markaczkami, Uhlami, Edredonami, Ogorzałkami, Gągołami, Bielaczkami i innymi morskimi ptakami. Nazywa się to przyłowem. Skala tego zjawiska jest tak wielka, że w połączeniu z przełowieniem (ocenia się że na całym świecie wyłowiliśmy już ok. 90% ryb morskich!) oraz zatruciami i zaśmieceniem wód, wkrótce może przesądzić o istnieniu wielu gatunków.
 
Bądźmy na pTAK! Zanim zostaniemy sami na Ziemi.