Dzięcioł Białogrzbiety White-backed Woodpecker Dendrocopos leucotos

Mateusz Matysiak

Dzięcioł Białogrzbiety White-backed Woodpecker Dendrocopos leucotos



Wygląda jak archetyp dzięcioła. Pstrokaty, biało-czarny, w czerwonej czapeczce. (Ale tylko samce. Samiczki noszą czarno-granatową.) I chociaż bardzo podobny do stosunkowo częstego Dzięcioła Dużego – najliczniejszego z naszych dzięciołów – Dzięcioł Białogrzbiety jest obok Trójpalczastego naszym najrzadszym dzięciołem.
 
Wszystko dlatego, że jeszcze bardziej niż kuzyni, Białogrzbiety związany jest z dojrzałymi lasami, gdzie dużo wielkich drzew i martwego drewna. Zwykle wierna sobie przez lata para Dzięciołów potrzebuje ok. 100 hektarów takiego lasu. Tam poszukują owadów i ich larw, które wyciągają z próchniejących pni lub spod kory. Bo taka już jest niezwykła natura drzew: często mają w sobie więcej życia po śmierci niż za życia. Martwe są tak samo potrzebne dla lasu jak żywe. Więcej: od obecności martwego drewna w lesie czy w parku zależy obecność bardzo wielu, bardzo różnych gatunków roślin, grzybów i zwierząt. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami podrzucając wiązkę chrustu do własnego ogrodu.
 
Jak każdy typowy dzięcioł, Białogrzbiety ma też kilka niezwykłych, ale typowych dla dzięciołów rozwiązań. Jego mózg chronią wzmocnione kości czaszki, które amortyzują efekty „walenia” dziobem w drzewo. Amortyzację zapewniają też ruchome i ścięgniste  połączenie dzioba z czaszką oraz silne mięśnie na karku. Oczywiście już sam dziób wymaga specjalnej, w pełni odpornej na wstrząsy konstrukcji. W końcu ptaki uderzają nim w twarde drewno z prędkością do 32km/h - nawet kilkaset razy na minutę. W dziobie, a przede wszystkim w czaszce(!) ukrywa się niezwykle długi język, którym ptaki sięgają w głębokie szczeliny. U niektórych gatunków ten język wysuwa się na blisko połowę długości ich ciała. Do tego jego końcówka porusza się niezależnie i zaopatrzona jest w lepkie haczyki, które działają jak miniaturowe harpuny.
 
W czasie pracy w drewnie, dzięcioły zasłaniają oczy specjalną membraną, która działa jak okulary ochronne. Mają też większą klatkę piersiową i grubszą skórę. Ta ostatnia, to dodatkowe zabezpieczenie przed ostrymi odłamkami i drobinami drewna - na wypadek, gdyby ochronna tarcza, jaką zapewniają im twarde pióra okazała się niewystarczająca. Wzmocniona skóra, chroni też przed ukąszeniami wszelkich owadów, na które dzięcioły z taką determinacją polują. W końcu setki tysięcy mrówek, które są gotowe oddać życie za rozkopane mrowisko, to nie jest przeciwnik, którego można zignorować.
 
Niezwykle mocne pióra w ogonie, zapewniają ptakom solidne oparcie, gdy te z pełną mocą uderzają w drzewo lub przesuwają się po nim w pionie (i poziomie). Wówczas przydają się też silne place zakończone pazurami niczym haki do wspinaczki. Wszystko to razem sprawia, że dzięcioł przyczepiony do pnia drzewa może sobie nawet pozwolić na drzemkę w tej pozycji.
 
I bardzo ważne: bębnienie dzięcioła jakie słyszymy w lesie nie ma nic wspólnego z kuciem dziupli. To drugie, to ciężka praca, wymagająca skupienia i precyzji – czasami zajmuje nawet 3 tygodnie. Charakterystyczne bębnienie z kolei działa jak ptasie tam-tamy – i służy komunikacji. Dzięcioły wybierają więc odpowiednie drzewa, które zapewniają najlepszą akustykę i rezonans. Okazuje się, że czasami lepsze warunki oferują im osiedlowe lampy lub nawet rynny i parapety! Dzięcioły zwyczajnie też opukują i nasłuchują drzewa, badając w ten sposób ich kondycję oraz czy- i gdzie ukrywają się w nich żyjące w drewnie owady. Nic dziwnego, że dawniej dzięcioły powszechnie nazywano doktorami!
 
Ciągły wyrąb dojrzałych drzew, usuwanie starych i próchniejących oraz martwego drewna, a także leśne melioracje i plantacje sosny, które zastąpiły dawne lasy, pozbawiły Dzięcioły Białogrzbiete przestrzeni życiowej. Kiedyś ptaki te zamieszkiwały całą Europę aż po Iberię. Dzisiaj, poza kilkoma izolowanymi punktami, występują zasadniczo na wschód od naszych granic, tam gdzie wciąż jeszcze rosną naturalne lasy. W Polsce 400-600 par