Puchacz Eagle Owl Bubo bubo

Artur Tabor

Puchacz Eagle Owl Bubo bubo

Bartek Bojarczuk, Goverdose

Puchacz Eagle Owl Bubo bubo



Odkąd są sowy na świecie, możemy się jedynie cieszyć, że nie jesteśmy myszą. Bo, poza wyjątkami, sowy na całym świecie pasjami zajadają się gryzoniami. Do tego stopnia, że tzw. mysie lata stają się jednocześnie sowimi latami. Otóż średnio co 5-7 lat, w różnych regionach świata, myszy i ich krewniacy mnożą się jeszcze chętniej i intensywniej niż zwykle. Sowy, w odpowiedzi na taki urodzaj, znoszą znacznie więcej jaj i wychowują więcej młodych.
 
Sowięta są wielce żarłoczne, ale pracowitość ich rodziców bywa jeszcze większa. Czasami maluchy siedzą na stosie martwych gryzoni, których nie zdążyły zjeść. Niezbyt to malownicze – tym bardziej, że młode sowy mogłyby wygrać każdy konkurs na najbrzydszą istotę na Ziemi. Ale do czasu…
 
Gdy zabraknie ulubionych myszy, sowy poszukują innych ofiar – a ich lista jest bardzo długa. Szczególnie jeśli jest się Puchaczem - największą sową Europy i jedną z największych na świecie.
 
Wielkie i odważne ptaszysko z czerwonymi ślepiami i rozpiętością skrzydeł sięgającą blisko 2m, może zabić niemal wszystko. Od myszy na przekąskę, poprzez małe Dziki, dorosłe Jastrzębie i Myszołowy, aż do Lisów i Saren. W jego jadłospisie doliczono się 250 różnych gatunków zwierząt!
 
Jest tak pewny siebie, że nawet gniazda często zakłada na ziemi.
 
Jako symbol tajemnych mocy i obrządków, sam skrywa nie jedną mroczną tajemnicę. Nieczęsty w świecie ptaków kanibalizm, jakkolwiek nie rutynowo, to jednak w szczególnych wypadkach wśród sów się zdarza. Do tego duże sowy polują na te mniejsze. A Puchacz jest… największy.
 
Nie zawsze motywacją jest jedzenie. Częściej jest nią chęć wyeliminowania konkurencji. Zjawisko znane wśród większości drapieżników – zarówno ptaków jak i ssaków (a które my, ludzie, czasami stosujemy w sposób zorganizowany i na skalę masową – w odniesieniu do innych gatunków i własnego).
 
Sowy to zabójcy doskonali: Pióra - w barwach kamuflujących, o specjalnej strukturze, cudownie miękkie – dlatego nikt nie słyszy, gdy sowa leci. Nawet ona sama. Słuch - najważniejszy z sowich zmysłów. Co najmniej 10 razy lepszy od naszego. Niektóre różnicują czas w jakim dochodzą dźwięki do wartości 30 milionowych sekundy! – i to dla każdego ucha niezależnie. (Też nie umiem sobie tego wyobrazić.) Co więcej, sowy słyszą w systemie dolby surround. Asymetryczne rozmieszczenie uszu zapewnia im trójwymiarowy obraz dźwięku oraz efekty specjalne wzmacniane przez charakterystyczną szlarę wokół oczu i dzioba, po której dźwięki spływają wprost do uszu. I te oczy! Niektóre widzą 50 razy lepiej od naszych.
 
Wszystko to umożliwia sowom absolutnie precyzyjne namierzenie ofiary. Potem już tylko nieprawdopodobna koncentracja i utrzymanie celu, nawet jeśli ten szybko się porusza.
Gdy sowa zrywa się do uderzenia, jest praktycznie wyłączona. Wydaje się, że sowy wiedzą o tym. Jeśli już któraś decyduje się zabić inną sowę – to zwykle wybiera ten właśnie moment. I tak w jednej chwili myśliwy staje się zdobyczą.
 
Piękny i mocny Puchacz. Książę Ciemności. Z bliska i widoczny robi jeszcze większe wrażenie, niż wtedy, gdy go nie widzimy, a jedynie słyszymy dobiegające z mroku nocy, mrożące krew w żyłach puhuuu-hu-uu.
 
Azjatyckie plemię Ajnów miało w zwyczaju chwytać Puchacze i trzymać je w swoich osadach. Przez cały rok ptak był traktowany jak przysłowiowy król. Cała wieś dbała o to, aby niczego mu nie brakowało. Jej mieszkańcy mogli nawet głodować, ale gość musiał być syty i zaopiekowany. Po roku uroczysta procesja z Puchaczem ruszała od chałupy do chałupy. Wszędzie wielki ptak był przyjmowany z największymi honorami. Na koniec, równie uroczyście… duszono Puchacza, opowiadając mu przy tym o wszystkich dobrodziejstwach, jakie spotkały go we wsi. Jednocześnie proszono go, aby po śmierci doniósł do Wielkiego Ducha, jak dobrzy ludzie żyją na Ziemi i wyjednał dla nich wielką życzliwość i moc łask wszelkich. Jakież to ludzkie…
 
Mądre sowy najwyraźniej uczciwie raportowały w zaświatach o tym, co je spotkało na Ziemi – bo Ajnowie już dawno przeszli do historii.
 
Po latach balansowania na krawędzi, populacja Puchaczy w Polsce wzmocniła się do 250-270 par. Ocenia się, że w całej Europie, łącznie z Rosją, żyje ich 19-38 tysięcy par.