Łacińską nazwę Ślepowrona można przetłumaczyć jako „nocny kruk”. Podobnej inspiracji najwyraźniej szukali też ci, którzy nadali mu polską nazwę… Może dlatego, że ptak ten w dzień woli ukrywać się w gęstych, nadwodnych zaroślach, które najchętniej opuszcza po zmroku. A może jego niezwykłe oczy, w kolorze czerwonego wina, w ludowej logice czyniły go ślepym? I jeszcze ten głos, który przypomina krakanie Wrony?... I nazwa gotowa!
Jakiekolwiek były etymologiczne pobudki ojców naszego języka, nie mogli się oni bardziej mylić: Po pierwsze Ślepowron nie jest wroną, lecz gatunkiem czapli – i to wyjątkowo urodziwym! Po drugie jego wzrok moglibyśmy bez przesady określić jako doskonały. I właśnie dlatego, że jest tak dobry, ptaki te mogą sobie pozwolić na nocne i wieczorne wypatrywanie zdobyczy w wodzie. Wystarczy cierpliwie poczekać - i we właściwym momencie błyskawicznie uderzyć. Dzięki temu, że Ślepowrony stołują się po nocach, mogą też uniknąć konkurencji ze strony innych amatorów drobnych ryb i płazów.
Kochające ciemności ptaki uważano w słowiańskich wierzeniach za przewodników dusz zmarłych. Ślepowrony miały im towarzyszyć w drodze przez rzekę oddzielającą świat żywych i umarłych.
Nasze współczesne Ślepowrony też każdego roku ruszają w daleką i bardzo niebezpieczną drogę - do Afryki i z powrotem. Afrykanie wciąż w wielu miejscach chwytają je i wykorzystują je w medycynie ludowej i magicznych obrządkach. A to tylko jedno z wielu całkiem realnych niebezpieczeństw, z jakimi ptaki muszą się zmagać na rzece oddzielającej świat żywych i umarłych. Każdej nocy i każdego dnia.
Do Polski wiosną przylatuje około 500 par czerwonookich Ślepowronów. Prawie bez wyjątków, wszystkie gnieżdżą się w kilku zaledwie miejscach dolinie Dolnej Wisły.