Wodnik Water Rail Rallus aquaticus

Jacek Drozda

Wodnik Water Rail Rallus aquaticus



Diabełek i dwa diablątka. Głęboka czerń ich puchu dobrze wpisuje się w dawne gusła i legendy.
 
Na szczęście dla Wodników czas prześladowań już minął. Pozostał tylko głos. Tak samo straszny jak wieki temu - jakby ryczenie, kwiczenie i chrząkanie prosiaka dochodzące gdzieś znad stawu lub rzeki. Po wielokroć powtarzane - ze szczególnym upodobaniem po zmroku. Tyle, że to nie prosiak ani tym bardziej dwa. To para Wodników komunikująca sobie miłość i oddanie. Naturalnie! Jedyne co zadziwia, tak samo wtedy jak i teraz, to jak tak mały ptak może wydawać tak potężny dźwięk!? A ponieważ ludzie nie mogli znaleźć odpowiedzi na to pytanie, uznali, że za całą sprawą musi ukrywać się sam Zły.
 
Tymczasem małe, czarne Wodniki są wyjątkowo duże. Właściwie niewiele mniejsze od swoich rodziców! Ale nie powinno nas to dziwić, bo wykluły się z wielkich jaj z wielkimi żółtkami, które zapewniły maluchom doskonały start w życie - jeszcze zanim opuściły ciasne skorupki.
 
Prawdziwie ogromne są ich stopy! Pisklęta nie tylko wkrótce po wykluciu ruszają w teren, ale jeszcze muszą przemieszczać się po bardzo grząskim i niepewnym gruncie. Wielkie stopy w tych warunkach są więc bardzo przydatne już na samym starcie.
 
I chociaż z czasem wygląd małych Wodników bardzo się zmieni, to ich wielkość wcale nie aż tak bardzo. Taka ich przewrotna natura: jak są małe - to są duże, a gdy są duże – to są małe.
 
Duże rozmiary, gdy całe życie spędza się w ukryciu podmokłych zarośli, byłyby tylko przeszkodą.  A to w takich właśnie siedliskach ptaki znajdują bezpieczne schronienie i pożywienie. Zjadają dosłownie wszystko, co im sprzed dzioba nie ucieknie - od bezkręgowców, poprzez małe rybki, a na okazjonalnych myszach, jajach i pisklętach małych ptaków skończywszy. Całe szczęście dla świata, że duże Wodniki są takie małe.
 
Para Wodników razem będzie przeczesywać zakamarki swojego mikroświata w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Będą się dzielić tym, co znajdą. Razem zbudują gniazdo, wysiedzą jaja i wspólnie wychowają młode. Będą najbardziej cierpliwymi i oddanymi rodzicami. Każdy kęs będą podawać swoim maluchom wprost do dzioba. Jeśli trzeba będzie, dokładnie opłuczą zabrudzone smakołyki w pobliskiej wodzie. Gdy pogoda sprzyja i jedzenia jest dużo, Wodniki decydują się na drugi lęg. Wówczas już prawie dorosłe dzieci z tego pierwszego pomagają wychować rodzeństwo z drugiego lęgu. W wolnych chwilach cała rodzina będzie iskać sobie pióra lub po prostu wygrzewać się w słońcu i przytulać.
 
Wodniki nie lubią opuszczać swoich szuwarów. Gdy wylądują w nich wczesną wiosną, po powrocie z zimowisk w Zachodniej Europie, poderwą się do lotu dopiero jesienią - z powrotem ruszając na zimowiska.
 
O tym, że tam w ogóle są – oczywiście usłyszymy.  Ale tylko w niewielu miejscach. Bo w całej Polsce, wiosną i latem straszy najwyżej kilkanaście tysięcy par Wodników. Prawdziwych bagiennych skrzatów.